Współcześni Polacy wiele uwagi poświęcają rozpamięty­waniu na­szych klęsk, przeg­ra­nych kampanii wojennych i pow­stań, szkód i strat spo­wo­do­wa­nych nam przez wrogów i nie­kie­dy przez so­jusz­ni­ków.

Zbyt mało zajmujemy się osiągnięcia­mi militarnymi i po­li­tycz­ny­mi, choć co naj­mniej dwa z nich wywarły w pierwszej po­łowie XX wieku korzystne dla Pola­ków piętno na Europie. Dlatego nie tylko nie u­czy­my się na błę­dach ale też zbyt mało uczymy się na naszych - nie­licz­nych wpra­wd­zie - ale wielkich suk­ce­sach polityczn­ych i mi­li­tar­nych co nie Polakom daje satysfakcje, ale nie­przy­ja­cio­łom na­szym.

27. grudnia 2017 przypadła 99. rocznica wybuchu Powstania Wiel­ko­pol­skie­go, któ­re chociaż trwało krótko zakończyło się jednym z naj­więk­szych sukcesów łącznym pol­s­kich polityków, generałów, oficerów i żoł­­nierzy.

W Powstaniu Styczniowym z polskiej strony walczyło 25 tysięcy o­chot­ni­ków. W Le­gionach było ich nieco ponad 5 tysięcy, w Powstaniu War­sza­w­s­kim ok. 20 tysięcy. W Powstaniu Wielkopolskim tylko w styczniu 1919 zostało powołane pod broń, jed­nolicie ubrane w specjalnie za­p­ro­je­k­to­wa­ne polskie mundury i wyszkolone jedena­ście roczników, które w pół­to­ra­mi­lio­no­wej Wiel­ko­pol­s­ce stworzyło doborową i zwy­cięską armię liczącą 75 tysięcy wojska. Żołnierzy wyłącznie polskich. Skład narodowy uchro­nił morale wojska przed polityczną penetracją i agitacją socjalistyczną, co upra­wiali pow­szech­nie frontowi żołnierze niemieccy i żydowscy podczas właśnie za­kończonej Wielkiej Wojny.

W Wielkopolsce sukces uzyskano dzięki wspaniałej współpracy wy­bit­ne­go po­li­tyka - komisa­rza Wojciecha Korfantego, wieloletniego śląs­kie­go deputowanego do pruskiego Reichstagu, z zaangażowanym na jego wnio­sek (po aprobacie Piłsudskiego) na do­wódcę Powstania jenerałem(!) Józefem Dowborem – Muśnickim, doskonale woj­skowo wy­kształ­conym i doświadczonym w organizacji wojska i prowadzeniu ope­racji wojennych najwyższego stopnia wtedy oficerem w Wojsku Polskim.

Trzech JĂłzefĂłw

Trzech Józefów na spotkaniu na Zamku w Poznaniu:
Dowbor - Muśnicki, Piłsudski, Haller.


Fotografia (i podpis)  z książki Józef Dowbor - Muśnicki „Wspomnienia”.

Powstanie Wielkopolskie wybuchło spontanicznie 27. grudnia po kilku dniach demonstracji poznańskiego społeczeństwa ku czci Ignacego Paderew­skiego, przybyłego właśnie ze Stanów Zjednoczonych i ag­re­syw­nych na to reak­cjach uz­bro­jo­nych for­ma­cji niemieckich. Wpływ Pa­de­rew­skie­go (jak również geo­grafa Romera publikującego w Ameryce na swoich mapach rozmieszczenie polskiej ludności w zaborze pruskim) na pre­zy­den­ta Wilsona niewątpliwie przyczy­nił się do sformułowania w tezach Wilsona narzuconych Niemcom warunków po­koju ko­niecz­noś­ci przy­wró­ce­nia Pol­ski w jej etnicznych granicach z dostępem do morza.

Pytamy teraz często o nasze klęski, o ich przyczyny, o to, czy powstania zaczynać było warto?

W zaborze rosyjskim porozbiorowe zrywy były głównie anty­-ro­syj­s­kie i anty-carskie (od początku XX wieku również socjalistycz­ne). Ich or­ga­ni­za­to­rzy i aktywni uczestnicy głównie wywodzili się ze szlachty, rzadziej z mieszczań­stwa. Podobnie było w zaborze austriackim. Żydzi ani włościanie do polskich powstań powszechnie się nie garnęli; w zaborze austriackim niektórzy dawa­li się wykorzystywać orężnie przeciwko „pol­skim panom”. Powstania trwały krótko, i  krwawo przegrywały. Inaczej w za­borze pru­s­kim. Działania patrio­tów nie były prze­ciw komuś, ale głównie były pro-polskie, narodowe - czyli na­cjonalistyczne i długotrwałe. Polski na­c­jo­na­lizm powstał i ukształtował się w Wielkopolsce i konsekwentnie od poło­wy XIX wieku dą­żył do odbudowy niepodległej Polski z Wielkopol­ską w jej grani­cach. Tworzyli go ludzie z całe­go społeczeństwa Wielkopo­lan, ze wszyst­kich jego warstw, jak ksiądz Piotr Waw­rzyniak, fabry­kant Hi­polit Ce­gielski, chłop Michał Drzymała, dzieci z Wrze­śni, pro­fesor Uniwersy­tetu Ste­fan Dąbrowski, po­seł do pru­skiego Re­ichstagu Woj­ciech Kor­fanty czy, mimo pro­testów pa­pieża uwięziony przez kancle­rza Bi­smarcka prymas Polski - której miało wtedy już nie być - bi­skup gnieźnieński, Mieczy­sław hr. Ledóchowski. Wieść o ich dzia­łaniach przeciw germa­nizacji rozchodziła się po­wszechnie, pobudza­ła w cza­sach nie­woli każ­dego myślącego o swoim narodzie Polaka w kraju i na emigracji.

Wielkopolanie w czasach zaborów nie rzucali bomb w urzędni­ków państwo­wych, nie napadali na wozy pocztowe z pieniędzmi, ale przes­t­rze­ga­jąc obo­wiązującego prawa działali rozważnie i, co nie­mniej istotne, za własne środ­ki. Byli w cesar­skich Niemczech trudni do pokonania, bo wtedy przestrzegali prawa również rządzący Prusa­cy. Kiedy w 1918 roz­pat­ry­wa­no w Reichstagu propozycję sfinansowa­nia przez państwo akcji przeciwko separatystycznym działaniom Po­laków w Wielko­polsce i na Śląsku, jeden z niemieckich posłów sprze­ciwił się temu tłumacząc parlamentarzystom, że przecież Polacy też pła­cą podatki, więc nie należy ich pieniędzy przeciwko ich dąże­niom uży­wać. Warto jednak zauważyć, że niemieckie prawo było progermańskie i an­typolskie, służyło Niemcom dla meto­dycznie pro­wa­dzo­nej germanizacji ziem polskich i wynarada­wianiu Polaków. Niemcy stanowiąc państwowe prawa nie mniej uczynili Polakom szkody niż inni zaborcy krwawą nieraz przemocą.

W 1918/19 Wielkopolanie, dzięki rozsądnie przygotowa­nemu, wzorowo woj­skowo, gospodarczo i organizacyjnie prze­prowadzonemu Powstaniu Wielko­polskiemu, nie tylko sami odzyskali swoje ziemie dla Polski, ale też swoją walką dali ar­gument dla konferencji pokojowej - przede wszystkim dla Fran­cuzów popierających wtedy dążenia Polaków - że Polska walcząc przeciwko Niemcom jest po stro­nie zwycięskiej Enten­ty a nie po stronie przegranych Niemiec. Co niektórzy z Enten­ty mogli mieć co do tego wątpliwości, bo Józef Piłsudski przyjął 11 listopada 1918 władzę od Rady Regencyjnej powołanej w czasie wojny przez Cesarstwo Nie­mie­c­kie. Państwa zwycię­skiej koalicji nie kwapiły się do uznania tak odrodzonej Polski. Przez wiele miesięcy po 11 li­stopada 1918 jedynym zagranicz­nym przedstawiciel­stwem przy polskim rzą­dzie była ambasada niemiecka. Istniało potencjalne niebezpieczeństwo, że odro­dzona Polska mogłaby zostać przez kongres pokojowy obciążo­na, tak jak przegrane Niemcy, koniecznością płacenia pań­stwom zwycięskim reparacji wojennych. Nie każdy na Zacho­dzie wiedział, że Rada Regencyjna nie działa­ła już wtedy pod niemieckie dyktando, ale robiła tak, jak spodziewali się i do­magali Polacy.

Dowódca Powstania Wielkopolskiego jenerał Józef Do­wbor – Muś­ni­c­ki jeszcze podczas trwania walk powstań­czych, kosztem rezygnacji z szan­sy działań zbrojnych dla odzy­skania wtedy dla Polski Gdańska, na prośbę Igna­cego Pade­rewskiego, wiosną 1919 od­ko­men­de­ro­wał dwa pułki wielkopol­skie dla oswobodzenia z oblężenia bronionego przez młodych „Orląt” Lwowa. W rozpoczętej wkrótce wojnie z bolszewikami wojska uformowane w Powstaniu Wiel­ko­pol­s­kim i włączone do jednolitej armii polskiej należały do najskutecznie­jszych na froncie.

O morale cywilnych i wojskowych przywódców i o ich zdolnościach logistycz­nych może świadczyć to, że podczas Po­wstania Wiel­ko­pol­s­kie­go potrafili zor­ganizować pracę kobiet i ludzi starszych aby zastąpić dziesięć roczników mężczyzn jed­nocześnie powołanych do powstańczego wojska. Wielkopolska, nawet podczas ostrej walki z Niemcami, przestrzegając wcze­śniejszych umów, nie przestała dostarczać zakontraktowanych to­wa­rów i żyw­noś­ci dla głodującego Berlina deprawowanego od listopada 1918 ulicznymi wybryka­mi i pożarami niemieckiej rewolucji socjalistycznej.

W całych zrewolucjonizowanych Niemczech trwały wtedy rządy Rad Robot­niczych i Żołnierskich. Władzę w Berlinie ob­jął „rząd fa­chow­ców” zdomino­wany przez lewicę na czele z So­cjalistyczną Par­tią Nie­miec - SPD. Niemieccy socjaliści głoszą­cy idee wyzwolenia ludów i samostanowienia narodów, w sto­sunku do Polaków zachowali się i­na­czej, zgodnie z duchem niemieckieg­o nacjonalizmu. SPD naj­ak­tyw­niej ze wszystkich partii w nie­mieckim rządzie przeciwstawiała się „oddaniu” Polsce ja­kiegokolwiek skraw­ka kiedyś jej odebranych ziem zaboru pru­skiego i Śląska. Działając na rzecz zachowania ko­rzys­t­nych dla Niemiec granic sprzed 1914 roku, a zarazem bojąc się użycia przeciw Powstańcom regularnego wojska, co złamało by wa­runki ro­zej­mu i naraziło Niemcy na zbrojne represje francu­skie, rząd niemiecki­ starał się tworzyć działające na terenach Wielkopolski uzbrojone jednostki terytorialne i straż graniczną – Grenzschutz. Wiel­ko­po­la­nie sku­tecznie się temu przeciwsta­wiali za­równo głosami swoich po­li­ty­ków jak i zbrojnie w powstańczych walkach.

Niemieckie antypolskie wysiłki w znacznej mierze okaza­ły się nie­sku­tecz­ne, bo Polacy w Wielkopolsce zwyciężali dzięki dyscyplinie i su­bor­dy­na­cji. Nie udało się niestety wtedy Pola­kom zrealizować po­s­tu­la­tów odzyskania dla Pol­ski od Niemiec wszystkich ziem odebranych podczas zaborów wliczając Pru­sy Zachodnie, część Prus Wschodnich, Poznańskie, Górny Śląsk i kilka po­wiatów Śląska śred­niego, czego w Reichstagu 25 paź­dziernika 1918, w opar­ciu o inter­pretacją 13. punktu orędzia pre­zy­den­ta Wilsona, domagał się Woj­ciech Korfanty. ...

Bardziej na lewo od SPD we władzach niemieckich, które po­wołała w listopa­dzie 1918 niemiecka rewolucja socjalistycz­na, sytu­owała się wte­dy USPD, z której wkrótce wykwitła Ko­munistyczna Partia Nie­miec - KPD. Dla polskich dążeń odłą­czenia Wielkopolski, Śląska i Pomorza od Niemiec była ta par­tia wtedy mniej szkodliwa niż SPD. „Niezależni” socjaliści z USPD sprzeciwiali się tworzeniu niemieckich wojsk we­wnętrznych dla zwalczania dążeń sepa­ratystycznych Polaków. Obawiali się, że tak utworzone wojska wewnętrz­ne mogą w przyszłości zostać użyte dla stłumienia w Niemczech, zwycię­skiej wtedy, niemieckiej rewolucji. Uważali, że ich socjalistycz­na rewolucja i tak w rezultacie sprawi, iż granice między Niem­cami i Polską staną się nieważ­ne, co ewentualne polskie zdoby­cze teryto­rialne uczyni nieistotnymi. Nie­mniej udzielając odpo­wiedzi na pyta­nie o przyszłe granice Niemiec ich dziennik „Die Rote Fahne” (Czer­wony sztandar) z 13.02.1919 określa nie­miecki na­c­jo­na­li­s­ty­cz­ny po­gląd lewicowych niemieckich środo­wisk wykazu­jący, że aczkolwiek Polska po roku 1815 walcząc z carską Rosją o niepodle­głość i przesu­nięcie swych granic na wschód działała na rzecz ogólnoświato­wej re­wolucji i takie było w tej sprawie stanowisko Marksa i Engelsa, któ­rzy również chcieli rozwiązać sprzeczności polsko - niemieckie kosz­tem Rosji carskiej, to obecnie jest inaczej. W przeci­wieństwie do tamtej sytuacji nie­mieccy socjaliści uważali, że „w 1918 r. wszy­scy Polacy, którzy chwytają za broń i chcą w imieniu narodu polskiego prowadzić wojnę przeciw Zachodowi ”[tzn. re­wolucyjnym Niemcom -P.H.], ”stanowią część kontrre­wolucyjnych sił Europy”.

W odniesieniu do utrzymania za wszelką cenę przy Niemczech ziem, do któ­rych Polacy zgłaszali żądania i które później częściowo przyznał Polsce Trak­tat Wersalski, w nie­mieckich socjalistach wszystkich od­cie­ni zawsze ożywiał się niemiecki nacjonalizm. Bycie „kontr­re­wo­luc­jo­nis­tą”, co walczą­cym o od­zyskanie swoich zachodnich ziem Polakom zarzucili nie­miec­cy socjaliści w roku 1919 było, w mniemaniu socjali­stów, największą zbrodnią. Identycz­nie rozumowali 20 lat póź­niej socjaliści sowieccy. Oskarżenie przez NKWD wielkiej licz­by in­ter­no­wa­nych polskich oficerów o postawę kontrrewolucyj­ną (k-r) wys­tar­czy­ło w 1940 roku członkom politbiura Wszech­związkowej Komun­istycznej Partii (bolszewików) - WKP(b) dla zatwierdzenia na nich wy­roku katyńskiego morderstwa.

To pryncypialne zdanie nazywające kontr-rewolucjonistą każdego Polaka chwytającego za broń przeciwko naszym wro­gom, za­cy­to­wa­ne wyżej z gaze­ty niemieckich „niezależnych so­cjalistów”, objaśnia przyczynę trwającej aż do teraz, niekiedy agresywnej w formie, wrogości do pols­kich nacjonalistów arty­kułujących polski punkt widzenia na nasz interes narodowy. Nienawiść tę widać ze strony kolejnych generacji niemieckich środowisk – głównie, ale nie tylko - so­cja­lis­tycz­nych. Dotyczy to również - niestety - niektórych lewi­cowych środo­wisk pols­kich. Ale nie wszystkich i nie zawsze. Podczas okupa­cji Pol­ska Partia So­cjalistyczna przechodząc do konspiracji przyjęła krypton­im „WRN” - Wolność, Równość, Niepodległość. Zacho­wując atry­but lewico­wości „równość” pol­scy socja­liści okupa­cyjnego WRN niedwuznacznie wska­zali na „wolność” i „niepodległość” łączące ich z wszystkimi innymi środowis­kami patriotycznymi w Kraju, włącznie ze Stronnictwem Narodo­wym. Nie była to pusta deklaracja. Polscy socjaliści, tak samo jak polscy na­cjonaliści, po napadzie Niemiec na Polską z bronią w ręku, sabo­tażem, sło­wem kredą na murze pisanym lub drukowanym w konspiracji, stanęli do walki o wolną Polskę i za nią ginęli.

Aby rozważnie ocenić stanowisko polskich nacjonalistów należy zawsze pa­miętać, że niemieckie partie polityczne od lu­do­wej DNVP, poprzez NSDAP, SPD do KPD - aczkolwiek zwalczały się nawzajem rywalizując o niemiecki elektorat - to wszystkie zgodnie opowiadały się za rewizją na niekorzyść Pol­ski traktatu wersalskiego, w szczególności w za­kresie posta­nowień dotyczą­cych granicy nie­miecko-polskiej. Zarówno par­tie lewicowe jak i chrześcijań­ska partia „Cent­rum”, podobnie jak dowództwo wojskowe, wyra­żały jednakow­o w wobec Polaków skrajny niemiecki nacjonalizm.

Podczas odzyskiwania niepodległości Polski i walki o jej zachodnie granice w Powstaniu Wielkopolskim i w trzech Po­wstaniach Śląskich w latach 1918÷21 nasz ruch na­cjo­na­lis­tycz­ny dążący do przyłączenia do Polski ziem zaboru pruskiego, nie chcąc bez potrzeby dzielić Po­la­ków, wyraźnie podkreślał swo­ją niezależność od religii i od „Rzymu”. Ale dostał od polskich ka­tolików nie­spodziewane, masowe i skuteczne wsparcie po tym, kiedy niemieccy socjali­ści w swojej gorliwości i­de­o­lo­gicz­nej, już drugiego dnia swoich rządów, w li­stopadzie 1918 ogłosili całkowite oddzielenie niemieckiego państwa od ko­ścioła skut­kujące na­tych­mias­to­wym wycofaniem nauczania religii ze szkół. Spotkało się to z reakcją duchowieństwa - przede wszyst­kim katolickiego.

Ta decyzja rewolucyjnych władz niemieckich obudziła wśród polskiej ludno­ści, w olbrzymiej większości katolickiej, zwłaszcza żarliwie katolickiej na Ka­szubach i na Śląsku, lęk przed pozostawaniem dalej pod władzą Niemiec. Nawet tam gdzie byli w mniejszości Polacy potrafili, bardziej skutecznie od Niemców chcących pozostawienia terytorialnego status quo, demonstrować swoje dążenie do separacji ich ziem od niemiec­kiego państwa. Zwykle było to zrozumiałe dla niemieckiej spo­łeczności wśród której Polacy żyli. Nie zda­rzały się podczas Po­wstania Wielkopolskiego lokalne konflikty na tle różnic naro­dowościowych czy religijnych. Niektórzy Niemcy deklarowali nawet chęć wstąpienia do wojska Powstania, jednak jego do­wództwo przyjmowało wyłącznie Polaków. Późniejsze próba ratowania sytuacji przez Niemców za­powiedzią rządowych do­tacji dla ubogich parafii już nie odwróciła powszech­nego dąże­nia Polaków - katolików i ich duchowieństwa do oddzielenia od Niemiec i powrotu ich ziem do Polski. Nienawiść niemieckich socjalistów do nacjonalistów polskich rozszerzyła się więc i na polskich katolików.

Praprzyczynę związku Polaków – katolików z polskim na­cjo­na­liz­mem ilustru­je wspominany już Cat - Mackiewicz z nostalg­ią pisząc w bom­bar­do­wa­nym Londynie jesienią 1940. „... pod koniec XIX wie­ku ze zdu­mie­niem spostrze­gamy cud odro­dzenia narodow­ego na Śląsku. Nie było tu­taj księży pol­skich - prze­ciwnie, duchowieństwo miejscowe an­ga­żo­wało się usilnie w szere­gach niemieckiej partii katolickiej („Ce­n­trum”). Ale mury kościelne przechowują wiele rze­czy. Lata mijają, a mury bu­dowane w śre­dniowieczu trwają, te same w nich tkwią ka­mienie, podobny obra­sta je mech. W kościo­łach na Śląsku nie było księży Polaków, lecz przetrwały litanie i mo­dlitwy po polsku. I tu ko­ściół przechował nam polskość od śre­dniowiecza. Średnio­wieczne tumy go­tyckie kryją wiele ta­jemnic. Wśród tajemnic tu­mów go­tyc­kich we Wrocławiu znajduje się też polskość.

Powyżej zamieściłem cytaty z zatytułowanej „Losy Honoru i Ojczyzny” mojej przedmowy do reprintu wydanej konspiracyjnie podczas niemieckiej okupacji przez Departament Informacji Delegatury Rządu książki Zbigniewa Sadkowskiego . „Honor i Ojczyzna

Książkę można zamówić w drukarni wydawnictwa 

http://wyczerpane.pl/2282,honor-i-ojczyzna.html

Jak również u mnie - po poinformowaniu mnie pocztą wewnętrzną i wpłaceniu na moje konto 29,90 zł. Dedykację na życzenie zapewniam.

Najlepsze Życzenia z okazji Rocznicy Narodzin Crystusa i rozpoczęcia AD MMXVIII zdrowia, pomyślności i oczywiście spełnienia marzeń dla Każdego Co To Przeczyta.

1

 

#Powstanie Wielkopolskie, #MMXVIII, #Honor i Ojczyzna, #Losy Honoru i Ojczyzny